Matuszkowa „Rażąco subiektywna optyka”

Uwagi polemiczne wobec wstępniaka w NF 12/2009

Tekst wstępniaka do Nowej Fantastyki 12/2009 autorstwa Pawła Matuszka przeczytałem z niejakim zdziwieniem. Pragnę na wstępie podkreślić, że owo zdziwienie i wszelkie moje niżej przedstawione uwagi mają swoje źródło wyłącznie w odbiorze czytelniczym. Nie mam ani zamiaru, ani delegacji, aby mieszać się w spory literaturoznawców, jednak rzeczony wstępniak został zaadresowany do szerokiej publiczności, więc jako członek tej społeczności jestem w prawie go skomentować.

Przypomnę, że Paweł Matuszek – były Juror Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego (jest aktywnym autorem opowiadań, więc w 2009 r. nie mógł uczestniczyć w pracach jury) – wyraża swoją opinię o wystąpieniu profesora Antoniego Smuszkiewicza dotyczącego „Kameleona” Rafała Kosika, laureata Głównej Nagrody w 2009 roku. Pisze: „W mojej ocenie użycie rażąco subiektywnej optyki przez profesora literatury burzy intelektualny porządek…”. Przedtem autor wstępniaka wyjaśnił, że owo burzenie porządku polegało na tym, iż „Wyliczanie zalet zaczął od uwagi, że książka czyta się sprawnie i lekko i kontynuował wywód w tym właśnie stylu”.

Cóż, jako czytelnik literatury i opracowań jej dotyczących byłbym zdziwiony, gdyby ex definitione ograniczyć pole badań literaturoznawców, odbierając im temat poczytności dzieła. Wszak hermetyczność lub dostępność tekstu dla przeciętnego odbiorcy poddaje się badaniu statystycznemu i ich określenie nie ma wiele wspólnego z „subiektywną optyką”. Porównajmy pod tym względem np. Finnegans Wake Joyce’a i Quo vadis noblisty Sienkiewicza. Wracając do wystąpienia prof. Smuszkiewicza – jego uwaga o tym, że „książka czyta się łatwo” stanowi wstęp do konstatacji, że „Warstwa językowa jest w zasadzie przezroczysta; nie absorbuje uwagi czytelnika…”. A więc, z czytelniczego punktu widzenia, wywód profesora jest spójny – a czy może w ogóle być ściśle obiektywny? Oto jest pytanie. Sądzę, że tekst Matuszka także obiektywizmem nie grzeszy. Jednak z wystąpienia Matuszka zdaje się wynikać, że jedynym kryterium oceny zastosowanym przez profesora jest „łatwość czytania”, co oczywiście nie jest prawdą – ta konstatacja zawarta jest w jednym zdaniu, a tekst omówienia liczy stron kilka. Całość wystąpienia prof. Smuszkiewicza można przeczytać na http://zulawski.nast.pl/salon/, a wstępniak Matuszka na http://www.fantastyka.pl/ lub w wydaniu papierowym NF.

Co na to sam Smuszkiewicz? Stwierdził w rozmowie ze mną, że komentarza z jego strony nie będzie. Można założyć, że znany i uznany profesor literaturoznawstwa ma wystarczająco dobrze opracowany warsztat, żeby wiedzieć, w jaki sposób przedstawić swoją opinię w zależności od miejsca, celu i audytorium. Wydaje mi się, że 10-minutowe wystąpienie będące w istocie laudacyjnym szkicem o autorze i informacją o wyborze Jury, nie musi pretendować do funkcji akademickiego wywodu. Oczywiście można było przedstawić referat naszpikowany fachowymi terminami, ale Smuszkiewicz wybrał inną „poetykę”, zapewne lepszą na tę okoliczność.

Jednak spróbujmy z tego zamieszania wyciągnąć jakieś pożyteczne wnioski. Nagrodzony autor Rafał Kosik mówi:

„Piszę z potrzeby opowiadania historii. Uważam jednak, że czytanie powinno być przyjemnością. Jeśli historia ma być nudna, lepiej jej w ogóle nie pokazywać światu. Poważne treści też trzeba przekazać w sposób przyjazny czytelnikowi. (…) Dobra literatura jest przyjacielem, nie ciężarem.”

Wydaje się, że podobnego zdania byli zarówno Elektorzy (63 opiniotwórczych czytelników) jak i Jurorzy Nagrody J. Żuławskiego (10 literaturoznawców), ponieważ i jedni, i drudzy wskazali łatwego w czytaniu „Kameleona” zdecydowaną większością głosów. Nie wolno niedocenić tej jednomyślności, bo świadczy ona o zapotrzebowaniu na epicką prostotę literatury w różnych środowiskach. Jednak – uwaga – owej oczekiwanej prostoty nie powinniśmy utożsamiać z prymitywną literaturą „dla maluczkich”, w której przyswajalność jest kryterium pierwszym i jedynym.

Na zakończenie warto postawić kilka prostych pytań. Jakie jest społeczne oddziaływanie Finnegans Wake czy Ulissesa? Czy Odyseja Homera, napisana prostym lecz pięknym językiem, jest złą literaturą dlatego, że łatwo sie czyta? Czy nie można w klarownych, lecz dźwięcznych słowach zawrzeć ważkich myśli i koncepcji, a także odniesień literacko-historycznych? Może dopiero to jest prawdziwym wyzwaniem dla twórców? I czy à rebours – nie jest tak, że nieraz za epistolarnym skomplikowaniem i zbitką erudycyjnych kalkowanych frazesów nie kryje się już nic więcej?

Istnieje wielka poezja przedstawiona przystępnym językiem, nieobciążona maskującą rebusologią, vide Szymborska czy ks. Twardowski. Być może Paweł Matuszek zgodzi się, że może istnieć także dobra i mądra literatura napisana łatwo przyswajalnym i prostym, choć wysokiej jakości słowem, na dodatek opatrzona wciągającą fabułą. Jeśli tak, to mimo wszystko jest nam po drodze.

Andrzej Zimniak, 8.12.2009

2 komentarze

  • Andrzej Zimniak

    22 Grudzień 2009, 23:10

    Komentarz Jwgienija Olejniczaka, nadesłany do Andrzeja Zimniaka i zamieszczony za zgodą autora.

    TWÓRCA NOBILITUJE METODĘ

    Co się tyczy niefortunnej wypowiedzi Pawła Matuszka, to złożyłbym ją na karb pewnej niechlujności, która niestety cechuje wiele Jego publicznych wystąpień. Wstępniaki byłego naczelnego NF niejednemu już podniosły ciśnienie. Moim zdaniem, Matuszkowi leży na sercu dobro polskiej fantastyki i Jego intencje są zapewne zacne, nie umie jednak tego nam zakomunikować. Jestem w pewnym sensie w stanie Go zrozumieć, bo zwroty typu „szybko się czyta”, „język nie przeszkadza w lekturze” itp. pojawiają się w internecie bardzo często (czego profesor może nawet nie wiedzieć) i niestety najczęściej sygnalizują czytelnika niewyrobionego, który oczekuje tylko akcji, formę mając za rzecz nieistotną. Dochodzi do tego, że książki w ten sposób są wartościowane – szybko się czyta, znaczy dobra, stawia pewien opór – nudna. Zgadzam się z Tobą, że hermetyczność nie jest wyznacznikiem literackiej wartości, ale w fantastyce zaczyna dominować sąd przeciwny, a równie fałszywy, że oto prostota jest cnotą. Moim zdaniem, ani jedno, ani drugie. Tak jak w muzyce: naiwna prostota mozartowskich tematów i harmonii w niczym nie jest lepsza niż uczoność bachowskiego kontrapunktu. Ani przystępność, ani nieprzystępność nie może być z założenia „górą”, wszystko zależy, kto i jak pisze. Jeśli jest to prostota à la Puszkin, Hemingway, wspomniana przez Ciebie Szymborska – to jest to po prostu sztuka. Tak samo z drugą stroną: zawijasy Dukaja, Cortazara, ostatnich sonat czy kwartetów Beethovena – to również sztuka. To nie metoda nobilituje twórcę, ale twórca metodę. Dlatego wydaje mi się, że Matuszek źle zrozumiał słowa profesora, który przecież pisał nie tyle o „metodzie”, co o jej konkretnym urzeczywistnieniu w konkretnej książce konkretnego autora, a mianowicie w „Kameleonie” Rafała Kosika.

    Dodał Andrzej Zimniak, 22.12.2009

  • Andrzej Zimniak

    19 Marzec 2010, 15:06

    Juror Nagrody, dr Jerzy Szeja, komentuje:

    Chciałbym też przypomnieć, że laudacja jest specyficznym gatunkiem, a w dodatku Przewodniczący jury ma obowiązek pochwalić utwór, który wygrał, choćby sam głosował inaczej (lecz, zaznaczę, nie wiem, jak głosował). Jeśli porównać profesorską laudację z 2008 (“Lód”) i ostatnią, łatwo można zobaczyć, że jej autor nie bardzo ma za co pochwalić ostatniego zwycięzcę. A chwalić musi… “Kameleon” był bezapelacyjnie najlepszy, ale raczej nie z powodów literaturoznawczych. To trochę jak z tegorocznymi Oskarami – dla fantasty “Awatar” to film znakomity, ale na pewno nie pod względem fabularnym, a dla krytyka – nie pod względem poziomu artystycznego. I dlatego nie dostał statuetek w najważniejszych kategoriach. Za to publiczność go wprost pokochała, a pewnie nawet nie zobaczy filmu najbardziej nagrodzonego. Rafał Kosik dostał najważniejsze nagrody i jest znakomicie odbierany i czytany. Ale literaturoznawca nie bardzo ma co robić z jego dziełem. “Sensem” dzieła Kosika jest pomysł, koncepcja takich cywilizacji i sprawne prowadzenie narracji. “Istotą” “Awatara” jest kreacja świata (światostwórstwo).

    Natomiast o “Lodzie” można by napisać rozprawę literaturoznawczą niewiele cieńszą od samej powieści.

Skomentuj Andrzej Zimniak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *