Sci-Fi, come back!
Jak stwierdził prof. Smuszkiewicz, przewodniczący Jury, Rafał Kosik “wykosił” konkurencję i zachowując zdecydowaną przewagę wziął pierwszą Nagrodę. Wygrał “Kameleon”, powieść nie będąca arcydziełem, ale na pewno najlepsza na fantastycznym rynku w 2008 roku (koniec swobodnego cytatu). A więc zwyciężyło dzieło na wskroś fantastycznonaukowe, powiedziałbym że nawet nieco staromodne w wykonaniu. Przecież tak się teraz nie pisze: na jej kartach nie uświadczysz wampira ni wilkołaka, żadne tam pierścienie nasycone magią, ani krzty historii alternatywnych, nikt nie zachłystuje się krwią i nie żuje bebechów, eksperymentów językowych – brak, kanwy legendarno-mitycznej – brak, z duszy ekshibicji się nie robi, politycznych aluzji żadnych, a w tle, nawet dalekim, nie widać gejów, lesbijek czy Murzynów, ba, nie wykorzystuje się kobiet (chyba że za ich radosnym przyzwoleniem), no i w dali nawet nie mignie złowrogi cień pedofila. Za to w centrum znajduje się pomysł i jego technofilozoficzne rozwinięcie. Cóż, jednak właśnie taką “ułomną” prozę wybrali zarówno Jurorzy spod znaku Żuławskiego, jak i plebiscytanci spod herbu Zajdla.
Spójrzmy dalej: złote laury Wyróżnienia bierze Krzysztof Piskorski za steampunkową, alternatywnohistoryczną, trochę pachnącą Verne’em (ale nie jego optymistyczną wiarą w rozum i naukę) opowieść “Zadra” (t.1), która niewątpliwie też jest fantastyką naukową, oczywiście mniej klasyczną niż “Kameleon”, ale zawsze. Srebrne laury przypadły Annie Brzezińskiej za “Ziemię niczyją”, opiewającą epizody I Wojny Światowej w sposób zdecydowanie realistyczny, a nawet chwilami naturalistyczny – człowiecza kaźń znajduje się na pierwszym i drugim planie, a dopiero na trzecim przemykają potwory (demony zrodzone w ludzkiej duszy?).
A co czyni Anna Kańtoch, zdobywczyni jedynej nominacji jurorskiej Nagrody oraz laureatka Zajdla za opowiadanie “Światy Dantego”? Tworzy przejmującą, do granic możliwości naładowaną emocjami opowieść – tak, oczywiście także fantastycznonaukową. Diabły latają w powietrzu, ale są to stuprocentowo materialni Obcy, niemający nic z duchów ani strzyg. Są kwantowo albo w inny sposób splątani ze światem ludzkiej kultury, ale takie ujęcie to też science-fiction!
Konkluzja jest jasna: być może jesteśmy świadkami wielkiego come back fantastyki naukowej. Fantastyki o nowym obliczu, sięgającej głęboko w ludzką kulturę i psychikę, której daleko do stawiania kapliczek nauce, ale która tak naprawdę nauką się żywi. Być może czytelnicy mają już dosyć alegorii niematerialnych i pragną wrócić na stabilniejszy grunt logiki materialistycznej i technologicznej prognozy, nie stroniąc rzecz jasna od przenośni i aluzji, a także od emocjonalnego oglądu świata. Być może. W zeszłym roku był Dukaj, który jest kategorią samą w sobie, choć jego “Lód” ma do SF dość blisko. Zobaczymy, co będzie za rok, ale niewykluczone, że historia fantastyki również kołem się potoczy.
Andrzej Zimniak, 7.11.2009