Jacek Inglot „Polska 2.0”
[Laudacja wygłoszona przez dr. hab. Macieja Wróblewskiego podczas uroczystości przyznania Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego w Toruniu dn. 23 września 2017 roku]
Srebrne Wyróżnienie
Literatura science fiction podpowiada niekiedy różne wersje rozwoju wypadków, biorąc za punkt wyjścia przyszłość mniej lub bardziej odległą. Dobrym przykładem są Dwa końce świata Antoniego Słonimskiego, a w jakimś sensie także Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya. Wartość wymienionych utworów nie polega na precyzji snutej przez pisarzy wizji przyszłości na podstawie dostępnych pisarzom faktów, ale raczej sprawa tkwi w sugestywnym prezentowaniu kierunku rozwoju wypadków. Obaj autorzy nie tyle byli wizjonerami, snującymi fantastyczne, dystopijne scenariusze, by straszyć czy pobudzać publiczność literacką, ile znakomitymi obserwatorami i analitykami, którzy w formie literackiej przedstawili czytelnikom prawdopodobny rozwój wypadków. I w wielu sprawach mieli rację.
To samo trzeba powiedzieć o powieści Jacka Inglota Polska 2.0. Jej ograniczony niemal do minimum kostium fantastyczny każe traktować autorski pomysł jako efekt pracy bardziej analitycznej niż kreacyjnej. Niekiedy odnosi się wrażenie, że Inglot powstrzymuje pisarską imaginację, by lepiej oddać mechanizm wypadków, które w powieściowej rzeczywistości doprowadzają literacką Polskę na skraj przepaści. Główni bohaterowie dwóch opowieści składających się na książkę, czarnoskóry Polak, kapitan Aleksander M’Beki, oraz reporter Tadeusz Lewandowski niemal od razu zyskują sympatię czytelnika, bo są ludźmi z krwi i kości. To oczywiście sprawa pisarskiego talentu Inglota. Nie oni jednak przyciągają naszą uwagę swoimi wojennymi (M’Beki) i reporterskimi przygodami (Lewandowski), które w sumie składają się na przerażająca wizję kraju walczącego i triumfującego oraz „podwodnego”, zwyrodniałego.
Główną bohaterką powieści Inglota jest bez wątpienia Polska. To nader istotne, że w czasach dominującego w naszym kraju koniunkturalizmu politycznego rządzących i opozycji, a także dramatycznie małego zainteresowania społeczeństwa losami kraju pojawia się utwór, który przywołuje nas do porządku. I ma formę właśnie tekstu fantastycznonaukowego. Według mnie Inglot przyjął postawę niezwykle cenną jako pisarz i swoim tekstem chce zwrócić uwagę na zdarzenia, których scenariusz w rzeczywistości różnić się może od wersji powieściowej jedynie drugorzędnymi szczegółami. Nawet jeśli analiza sytuacji geopolitycznej, której dokonał autor, przybrała kształt fikcji literackiej o bezpiecznej, fantastycznonaukowej osnowie, to – jak wolno mniemać – lektura Polski 2.0 Jacka Inglota powinna być przede wszystkim wyzwaniem intelektualnym dla każdego czytelnika. Pisarzowi nie chodziło o czczą zabawę faktami wziętymi z dokonującej się na naszych oczach polityki, a raczej o pobudzenie do rozważnego, krytycznego osądzania polskiej rzeczywistości tu i teraz. Kończący powieść tekst o sugestywnym tytule „Przyszłość, Polaku”, nie pozostawia wątpliwości, że przygody wojenne M’Bekiego, kulisy sprawowania władzy przez Kierownika Sidorskiego (neoPiłsudskiego), obserwacje dziennikarza Lewandowskiego z powieści Polska 2.0 Inglota są dobrze przemyślanymi figurami retorycznymi, których celem jest perswazja. Nie ma ona struktury traktatu, ale w jakimś sensie systematycznie odsłania przerażające skutki decyzji rządzących – autodestrukcję.
Jacek Inglot nie zapewnił czytelnikowi tak zwanej popkulturowej satysfakcji w trakcie lektury swojego utworu. To znaczy nie jest to powieść rozrywkowa. Miał do tego prawo. Zrezygnował z fajerwerków fantastycznych na rzecz prowokacji intelektualnej, czy nawet politologicznej. Zamykając książkę Inglota, zaczynamy rozglądać się wokół uważniej i poważniej. Uprzytamnia nam pisarz sprawę oczywistą, że aktualny porządek tego świata, nasze i najbliższych pokoleń bezpieczeństwo nie są sprawą tak pewną, jak dotąd sądziliśmy.