JAN MASZCZYSZYN „CHRONOMETRUS”
[Laudacja autorstwa dr. hab. Adama Mazurkiewicza, odczytana 18 września 2022]
Srebrne Wyróżnienie
Chronometrus
Za sprawą powieści Chronometrus mamy okazję powrócić do przedziwnego świata początków XX wieku, po którym przewodnikiem jest tyleż Jan Maszczyszyn – autor cyklu „Podwodne imperia” (do których utwór ten należy) – co Wiktor Żwikiewicz. Do pewnego stopnia można byłoby do tego grona zaliczyć zresztą również Pawła Majkę jako autora Pokoju światów i Wojen przestrzeni. Cóż jednak miałoby łączyć przywołanych tu pisarzy, których dzieli doświadczenie generacyjne? Żwikiewicz urodził się dekadę przez Maszczyszynem, który z kolei jest pisarzem mającym za sobą debiut w pół dekady po narodzinach Majki. Jednocześnie zaś – przy wszystkich różnicach, wynikających z odmiennych doświadczeń pokoleniowych i świadomości cywilizacyjnej – można każdego z wymienionych tu autorów określić mianem „włóczęgi wyobraźni”. Czymże jednak miałby zajmować się osobnik decydujący się na taki sposób bycia? Przede wszystkim – i to kolejna cecha łącząca owych twórców – „włóczęga wyobraźni” unika głównych traktów; ostatecznie nie bez przyczyny jako motto powieści Maszczyszyn obrał słowa Byrona o przyjemności w lasach bez ścieżek/upojeniu w samotnym wybrzeżu.
Twórców owych – prócz potrzeby samotności, umożliwiającej podążanie nieprzetartymi szlakami – łączy też pragnienie, by przekroczyć granice wyobraźni nie odwołując się do magii, lecz możliwości rozumu (niekoniecznie ludzkiego). Jednocześnie bliżej Maszczyszynowi do Żwikiewicza, niż Majki, jakkolwiek z tym łączy go punkt wyjścia opowieści: alternatywne dzieje I wojny światowej. To jednakże twórcy Drugiej jesieni i Delirium w Tharsys autor powieści Necrolotum i Chronometrus zawdzięcza fantasmagoryczne wizje składające się na oniryczne przygody, będące udziałem Jacka de Waay`a. Znany z powieści Necrolotum wiktoriański dżentelmen powraca z podwodno-zaziemskich wojaży, które stały się jego udziałem za sprawą szalonego naukowca, z którym podąża poprzez tytułową sieć łączącą planety i księżyce Układu Słonecznego. Przedziwna transformacja, której poddaje się, aby przetrwać w zaziemskim środowisku sprawia, że de Waay nabiera dystansu do ludzkiej kondycji dostrzegając ułomności cywilizacji człowieka. Teraz staje przed nowym wyzwaniem: w obliczu inwazji połączonych sił imperium Wschodzącego Słońca i Ningenów decyduje się na wzięcie udziału w sekretnej misji zatopienia japońskiej wyspy Shikoku. Nie wie jednak wówczas, że to dopiero początek kolejnej podróży: już nie poprzez przestrzeń, a czas – ku odległej o milionolecia (jak to określa pisarz) Ziemi. I tam jednak napotka pragnienie życia, które – o czym przypomina baron Boustou – „jakie by nie było, w formie i materii zawsze odnajdzie swą drogę” (s. 512). Jak zakończą się eskapady de Waay`a nie sposób orzec, tym bardziej, że zakończenie przynosi tajemnicę, na której rozwiązanie przyjdzie nam czekać do czasu ukazania się kolejnej części „Podwodnych Imperiów”.