Pytania zadawane samemu sobie…

[Szkic na temat powieści „Kamienna ćma” Pawła Matuszka, nominowanej do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego w 2012 roku, autorstwa Jurora Adama Mazurkiewicza, który na tę powieść głosował]

Kiedy w 2009 roku Jacek Dukaj opublikował Wrońca, komentatorzy jego prozy zwracali uwagę nie tylko na sposób potraktowania epizodu najnowszej historii Polski, jakim był stan wojenny, lecz również na stronę graficzną. Istotnie, w historii rodzimej literatury fantastycznej trudno znaleźć pozycje, które dorównywałyby Wrońcowi rozmachem artystycznej wizji, lecz również wielopłaszczyznowości związków ilustracji i warstwy tekstowej. Podobnie jak w wypadku Wilków w ścianach Neila Gaimana i Dave`a McKeana (2003; wydanie pol. 2004) oraz Melindy tegoż autora i Dagmary Matuszak (2005; wydanie pol. 2005) obraz i tekst przenikają się tworząc nową jakość; nie jest to już ani bogato ilustrowana powieść, ani tym bardziej komiks o rozbudowanej warstwie werbalnej. Być może najodpowiedniejszym określeniem byłaby „powieść graficzna” jest to jednak termin obciążony (zwłaszcza na Zachodzie) określonym znaczeniem, toteż nie można stosować go dowolnie bez baczenia na konsekwencje genologiczne. Tym niemniej, czytelnik Wrońca ma w pełni uzasadnione przeczucie, że zaproponowana mu powieść przekracza dotychczasowe przyzwyczajenia, proponując znaczący artystycznie eksperyment (osobną kwestią pozostaje, na ile wpłynęła ona na kształt graficznego opracowania Jula Pawła Goźlińskiego; w powieści tej ilustracje ukształtowane zostały na wzór kart komiksu).

Podobne co w wypadku wzmiankowanych tu opowieści uczucie towarzyszy w trakcie lektury Kamiennej ćmy Pawła Matuszka. Warstwa graficzna nie jest wprawdzie w tym utworze rozbudowana w sposób uprawniający do traktowania powieści jako tekstu kultury z pogranicza komiksu i literatury, niemniej ilustracje pełnią w niej istotną funkcję, analogiczną do obserwowanej we Wrońcu. Formalnie jest to opowieść w opowieści, jednakże jej szkatułkowość – podobnie jak w wypadku powieści czytanych w kolejnych rzeczywistościach przez bohaterów Gniazda światów Marka S. Huberatha (1999) – stanowi klucz interpretacyjny do zrozumienia świata Kamiennej ćmy. Książka czytana przez protagonistę jest bowiem, podobnie jak utwór Matuszka, baśnią inicjacyjną, toteż odczytując losy fikcyjnego (w ramach świata przedstawionego Tyfona), Beddeos może zrozumieć własną sytuację egzystencjalną. Zarazem jednak pozostawia czytelnika z zadawanymi przez powieściowych bohaterów pytaniami o istotę człowieczeństwa. Interesujące, że werbalizujący je Tyfon to robot, o kształtach – podobnie jak inne postacie z baśni czytanej przez Beddeosa – akcentujących odmienność ich wyglądu od ludzkiego; jest to zresztą kwestia godna osobnego rozważenia, bowiem można zauważyć od pewnego czasu tendencję do „dehumanizacji” wyglądu robotów – przykładem służą zarówno filmy Roboty (2005; w tym wypadku „nie-ludzki” kształt ma część bohaterów) i Wall-E (2008), jak i gra komputerowa Machinarium (2009).

Przenikanie się świata dziecięcej baśni i powieściowego zmusza do podjęcia kwestii relacji między czytelnikiem a bohaterami Kamiennej ćmy: czy tak, jak Beddos doznał oświecenia podczas lektury przygód Tyfona, realnemu odbiorcy powieści Matuszka dane będzie odkryć sekret własnego istnienia? Oczywiście nadinterpretacją byłoby traktowanie powieści jako odpowiednika buddyjskiego koanu (tj. problemu lub pytaniu opartemu na paradoksie, którego rozwiązanie na prowadzić w zen do poznania ostatecznej prawdy). Powieść tę – jeśliby rozpatrywać ją z zaproponowanej tu perspektywy – można uznać jedynie za przejaw „filozofii popularnej” tak, jak są nią opowieści Paula Coelho.

Spójrzmy jednak na utwór Matuszka z perspektywy nie tylko filozoficznej, ale i autorefleksyjnej; znaczące jest w nim nagromadzenie wątków, motywów i tematów charakterystycznych dla skonwencjonalizowanej fantastyki naukowej. Czytający ma wrażenie celowości tego nadmiaru rekwizytorni, toteż konieczne wydaje się postawienie pytania o funkcję tego nadmiaru. Czy – biorąc pod uwagę podejmowaną w Kamiennej ćmie problematykę egzystencjalną – nie można uznać opowieści o dziejach Beddeosa za przypowieść o istocie bycia człowiekiem? Wówczas można byłoby wpisać Kamienną ćmę w tradycję filozoficznej science fiction – reprezentowanej m.in. przez Prawo do powrotu Andrzeja Janusza Zajdla (1975) oraz film A. I. Sztuczna Inteligencja (2001) – w której najważniejszą poruszaną kwestia pozostaje zagadnienie człowieczeństwa.

 

Adam Mazurkiewicz

14.01.2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *