Historia magistra vitae (non) est
[Szkic na temat powieści „Herrenvolk” Sebastiana Uznańskiego, nominowanej do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego w 2012 roku, autorstwa Jurora Adama Mazurkiewicza, który na tę powieść głosował]
Sebastian Uznański pisze niewiele i wyraźnie woli krótszą formę od rozbudowywania powieściowych światów. Niemniej zdążył już przyzwyczaić swych czytelników do rozmachu artystycznej wizji, jaką cechują się zarówno jego powieści, jak i krótsze formy narracyjne. Łącząc różne konwencje fantastyczne i wzorce gatunkowe, podporządkowywał je fantasmagorycznym obrazom inności, zadając istotne cywilizacyjnie i kulturowo pytania; przykładem służy „metafizyczna space opera” pt. Żałując za jutro (2006), w której Uznański porusza kwestię etycznego doboru środków umożliwiających walkę ze złem. Domeną pisarza są „światy osobne”, pozwalające na obrazowanie ich odmienności w konfrontacji z rzeczywistością znaną czytelnikowi z doświadczenia pozatekstowego.
Nie inaczej dzieje się i w Herrenvolk, jakkolwiek w tym wypadku odmienność zostaje „zakamuflowana” przez przywołanie konwencji historii alternatywnej. O tym jednakże, że powieść Uznańskiego nie jest kolejną „awanturą w alterhistorii”, świadczy przeniesienie akcentów z sensacyjnych wydarzeń, związanych z pojawieniem sie w III Rzeszy człowieka z przyszłości, na refleksję nad niezmiennością ludzkiej natury. Świadomość tego faktu pozwala na dostrzeżenie pretekstowości sięgnięcia przez autora po skonwencjonalizowany chwyt literacki: punktem wyjścia są perypetie współczesnego czytelnikowi studenta germanistyki, który pojawia sie w okupowanym Krakowie. Pochwycony przez władze porządkowe jest oddany do dyspozycji specjalnej komórki Gestapo. Dalszego ciągu możemy sie domyślić: protagonista zostaje zmuszony do współpracy i przekazując swą (dość nikłą zresztą) wiedzę na temat technologii przełomu XX i XXI wieku wpływa na losy świata.
Analogiczny punkt wyjścia można znaleźć w prozie Andrzeja Pilipiuka; Atomowa ruletka, (2005) i Samolot von Ribbentropa (2007) ukazują zastosowanie technologii przyszłości jako punkt węzłowy (point of divergence) dla tworzenia kontrhistorii. W przywołanych tu opowieściach Polska – tak jak III Rzesza w Herrenvolk – ukazana zostaje jako potęga militarna i gospodarcza, mająca decydujący wpływ na tworzenie przyszłości Europy i świata. Na tym jednak podobieństwa między utworami obu pisarzy się kończą. Pilipiuk bowiem kładzie nacisk przede wszystkim na walory polskiego oręża; podobnie czyni Marcin Ciszewski w www.1939.com.pl (2008).
Tymczasem Uznańskiego interesuje przede wszystkim człowiek uwikłany w obcą mu technologię, dzięki której ma wprawdzie szansę zmienić świat, jednak – aby to uczynić – zmuszony jest dokonywać dramatycznych wyborów. Bohaterom Herrenvolku towarzyszy przy tym świadomość niewystarczalności ich wysiłków; jeden z nich zauważa: Nie łudziłbym się, że w nowym świecie pochodzenie czy pieniądze przestaną mieć znaczenie. Zawsze znajdzie się powód, by innych uznać za gorszych, jeżeli nie będzie to rasa, to coś innego (s. 438). Słowa te można uznać nie tylko jako deklarację niewiary w moc ludzkiego umysłu, lecz również pesymistycznej wizji dziejów, w których zmianom powierzchownym nie towarzyszą przemiany ludzkiej mentalności. To najcenniejsza myśl płynąca z lektury powieści Uznańskiego, wskazuje bowiem na niebezpieczeństwa urzeczywistnienia utopii, która w swej totalności przeistacza się w system totalitarny, niezależnie od ideałów, przyświecających jej twórcom. Prawidłowość tę wyraził najpełniej Artur Koestler w Ciemności w południe (1940; przekład pol. 1949), jednakże można dostrzec ją i w Herrenvolku.
Adam Mazurkiewicz
14.01.2013