MARZENIE, SEN, PRZEBUDZENIE – DROGA DO WIEDZY

[Szkic na temat powieści Michała Cetnarowskiego Gnoza , autorka opracowania: Iwona Pięta. Niniejsze opracowanie jest odrębne od laudacji wygłoszonej podczas wręczania Nagrody i stanowi indywidualną interpretację autorską. Powieść Gnoza otrzymała Złote Wyróżnienie Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego w 2022 roku.]

 

Gnoza Michała Cetnarowskiego jest ambitna i wymagająca od czytelnika nie tylko znajomości konwencji, ale też myślenia, chęci stawiania sobie pytań i przemyślenia odpowiedzi, do których odbiorca dojść musi sam. Książka, która należąc do typu literatury ciągle uznawanej za popularną, prostą, o przejrzystym schemacie, szturmem podbija literacki parnas dowodząc, że rzeczy ważne i istotne mówić można i należy w każdej formie, tyle że należy umieć korzystać z tej, którą się wybrało, a przyznam, że właśnie formalne wybory tu budzą mój silny sprzeciw.

Jest to powieść zdecydowanie specyficzna. Brak w niej porywającej pełnej zwrotów akcji, nie ma też wciągającej przygody i zbioru ciekawych przeżyć bohaterów, a fabuła sprowadza się do kilku statycznych rozbudowanych scen. Zdecydowanie więcej w niej rozważań, analizy, dochodzenia do odkrywania prawdy, licznych i różnorodnych rozeznań, znacznie mniej jasnych i prostych odpowiedzi. Działania są nieliczne, rozciągnięte w czasie, dopiero przy końcu nabierają sensu. Wymaga też lektury spokojnej, dającej czas na wyciszenie emocji i snucie własnych refleksji.

Sporo w tej książce niespodzianek. Zaskoczył mnie obraz prezentowanego świata – bliski i swojski. Rzecz dzieje się w polskiej stolicy, wśród jej mieszkańców i toczącego się codziennego zwyczajnego życia. Czas niewiele odbiega od teraźniejszości, prezentując rozwiniętą cywilizację technologiczno-informatyczną 2 połowy XXI wieku, w czasach po pandemii, w ciągłym poczuciu zagrożenia, ale po jej najgorszej fazie. Ludzkie życie biegnie w miarę spokojnie i bezpiecznie, kierowane przez wirtualnych Asystentów decydujących o zdrowiu, diecie i niemal każdym działaniu człowieka. Wizja pozornie przyszłościowa dała autorowi możliwość stworzenia nowego języka tę rzeczywistość opisującego, z czego skrupulatnie skorzystał. Rzeczywistość pozostaje jednak przestrzenią bliską współczesnemu człowiekowi z realnymi czy potencjalnymi zagrożeniami, z którymi się zetknął, a które budzą w nim sprzeciw czy obawę i wobec których próbuje przyjąć jakąś postawę i żyć nadal. W sposób prawdopodobny przewiduje też autor i wymuszone sytuacją przyspieszenie rozwoju cywilizacyjnego i skutki ich prognozowanych następstw.

Tematycznym centrum powieści jest zderzenie materii z duchem, ciała z rozumem natury z kulturą, ale zdecydowanie nie zachodzi ono wprost. Brak tu akcji i zdarzeń, które by je ilustrowały. Zderzenie przywołanych pojęć, choć mocne i przynoszące czytelnikowi masę refleksji, pytań i rozważań pojawia się niejako miedzy wierszami. Trzeba świadomego wysiłku, by je dostrzec i śledzić ich dalszą drogę, snuć refleksje nad kolejnymi kierunkami, w których mogąc biec, by połączyć wolno rozwijającą się akcję z tematami jakie w naszych głowach się rodzą. Pamiętać przy tym trzeba, i jest to jedna z ciekawszych opcji tej pozycji, że każdemu odbiorcy przywołane człony przeciwieństw będą przywodziły na myśl zupełnie odmienne konotacje, a co za tym idzie inne refleksje i przemyślenia. Każdego czytelnika będą też przyciągały inne obrazy świata przedstawionego i rozważania protagonistów. Jest to więc w gruncie rzeczy powieść bardzo mocno, by nie rzec zbyt mocno, otwarta na czytelnika. Włączając go w tkankę tekstu tak, by stał się jego integralną, w momencie lektury, częścią, stawiał sobie pytania i – co może ważniejsze – szukał odpowiedzi, które są dla niego, w danym momencie ważne. Czyni z niego autor swego rodzaju współautora sensów, które połączenie tekstu, przemyśleń i intelektu odbiorcy stworzy.

Warto zauważyć, że autor bardzo precyzyjnie konstrukcję swojej powieści przemyślał i zadbał o to, by myśl stanowiąca jej fabularne centrum dotarła do odbiorcy w określonym kształcie. Zrezygnował wprawdzie z akacji i przygody, pozostawił jednak bliskość zaprezentowanego świata do naszej rzeczywistości, stworzył właściwy mu język i rozwinął te potencjalne zagrożenia i rozwiązania, które dzisiejszy świat już w sobie ma, my zaś mamy świadomość jakim jedne z nich są zyskiem, inne zaś zagrożeniem dla naszego człowieczeństwa i jakości naszej egzystencji  w niedalekiej przyszłości. Tę wizję niezbyt optymistycznego jutra oprawił drobiazgami. Tytułem, znaczeniowo, w pewnych przynajmniej zakresach, naświetlającym tekst i okładką, czarną z naszkicowaną białą kreską ludzką twarzą otoczoną czymś, co przy odrobinie dobrej woli można uznać za mózg. Oba te elementy stoją przed tekstem, oba też można odnosić do całości zawartości mieszczącej się między okładkami. Połączenie ich z wcześniejszymi otwiera czytelnika na poszukiwania i poznanie. Prowokuje do stawiania pytań, ale też prób odpowiedzi na nie, a zarazem objaśnia specyficzną konstrukcję fabuły i tłumaczy nikłość akcji. Ciekawym elementem jest też imię protagonistki powieści. Matylda to ta, która jest silna, odważna w walce. Pozostaje tylko pytanie o co lub z czym walczy, bo buntownicze działania anarków, i sabatu, do których należała lub należy, urozmaicające swoimi akcjami nadmiernie uporządkowaną rzeczywistość i sprzeciwiające się ograniczającej ludzką inwencję zarządzającej SI, która bezustannie kontroluje niemal każde ludzkie działanie, są dosyć normalną i zdrową reakcją młodych ludzi szukających w ten sposób własnej drogi rozwoju, sposobu wyrażenia swoich potrzeb czy emocji. Z przekazu ujawniającego się między wierszami, poprzez sugestie i aluzje, sączy się informacja, że gdzieś w przestrzeni odbywa się walka czy wojna, w której Matylda ma wziąć udział, po to, by zachować życie nieświadomych zagrożenia mieszkańców Ziemi.

Ciekawa i pełna zaskoczeń, choć zapewne dla wielu także drażniąca i pozornie niewiele mająca wspólnego z fantastycznym wątkiem powieści jest też mentalna podróż Matyldy będąca zarazem zapowiedzianą przez tytuł drogą poznania, połączenia w całość kilku ścieżek przeszłości i teraźniejszości, które można uznać za metaforyczny obraz przebudzenia, a zarazem gotowości do działania, którym staje się racjonalna i świadoma decyzja podmiotu o realizacji planu stworzonego dla osiągnięcia celu tej podróży. Ciekawy jest proces mentalnego dojrzewania Matyldy, która podczas podróży poznaje i oswaja tajemnice własnej przeszłości, nawiązuje relacje z pozostałymi pasażerami i  część z nich zachowuje w pamięci  po ich odejściu i śmierci. Bazując na swojej osobowości modyfikuje swoją wiedzę i podejście do tego z czym się mierzy, a całe jej zachowanie po wykonaniu misji wskazuje na jej diametralną zmianę, przede wszystkim mentalną. To już nie jest kobieta, którą spotkaliśmy na początku książki. To nowy, dojrzalszy człowiek, zdecydowany na świadome podjęcie działań, które zaowocują brakiem możliwości powrotu do życia społecznego jakie wiodła wcześniej. Ciekawe jednak, że alternatywy czy możliwości dalszej egzystencji podmiotu autor ani nie przedstawia, ani nie sugeruje, pozostawiając tę kwestię otwartą, co w sumie nie dziwi, bo wykracza to daleko poza możliwości psycho-społeczne człowieka, a w ramach powieści także praktyczne.

Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że książka formalnie mieszcząca się w fantastyce naukowej w swojej zasadniczej warstwie poza sztafażem zapewniającym jej tę kwalifikację w rzeczywistości niewiele ma z nią wspólnego. Jest w gruncie rzeczy bardzo przemyślaną i zrealizowaną formalnie i językowo próbą pokazania współczesnego człowieka, jego zderzenia z problemami zarówno ogólnoludzkimi jak i osobistymi, w przeszłości i teraźniejszości po to, by równie rzeczowo i z odpowiednim dystansem zaplanować i zrealizować przyszłość, jak wykorzystać w tym celu to, co jest wokół nas, nawet wówczas, gdy nie do końca rozumiemy jak to działa, bądź jest dla nas niemal zupełnie obce i nieznane, ale możemy przecież korzystać z doświadczeń innych, uczyć się, działać intuicyjnie i liczyć, że się uda.

Podsumowując własne rozważania dziękuję autorowi za napisanie tekstu, który pozwolił mi na zatrzymanie, zdziwienie, a potem spokojne i niespieszne przejście przez rozważania o człowieku jego naturze, pamięci, odwadze, poznaniu, a przede wszystkim myśleniu, dzięki któremu możemy analizować próbować, cofać się i iść naprzód osiągając swoje cele i krocząc w przyszłość. Za sięgnięcie po temat, który zawsze mnie fascynował, mianowicie człowieka i to jak on sobie radzi z rzeczywistością, sobą i tym, co przynosi mu sobą wszechświat. Problem stary jak sama literatura, niemniej jak ona ciągle nośny i interesujący. W beletrystyce jednak z natury rzeczy jest, a w tym konkretnym przypadku raczej powinna być oprócz fikcji i fabuła, którą tworzą zdarzenia, wątki i działające postacie, za pomocą których ma przedstawiać treść i sens literackiego przekazu. W „Gnozie” to połączenie zdecydowanie nie wyszło choć widać formalną inspirację „Lodem” czy „Innymi pieśniami” Jacka Dukaja, z tym, że ich autor, zadbał nie tylko o pomysły i idee, ale też o ciekawe fabuły, dzięki którym je zrealizował. U Michała Cetnarowskiego zabrakło sprawnego połączenia tych jakości, co niestety w pierwszym odbiorze książki zniechęca i frustruje. Trzeba też dużego samozaparcia, by zacząć szukać, znaleźć i zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy, by zobaczyć ile ta książka, przy odrobinie wysiłku, może dać czytelnikowi refleksji i satysfakcji.

 

Iwona Pięta

Wrzesień 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *