Trzy hybrydy alternatywne

[Szkic na temat powieści „Kamienna ćma” Pawła Matuszka, „Krawędź czasu” Krzysztofa Piskorskiego i „Herrenvolk” Sebastiana Uznańskiego, nominowanych do Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego w 2012 roku, autorstwa Jurorki Iwony Pięty, która na te powieści głosowała]

W ostatniej edycji Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego teksty prezentowały wysoki i wyrównany poziom. Ponieważ jednak nie da się nagrodzić wszystkich dzieł (czego osobiście bardzo żałuję) wybrałam Kamienną ćmę Pawła Matuszka, Krawędź czasu Krzysztofa Piskorskiego oraz Herrenvolk Sebastiana Uznańskiego.

Kamienna ćma jest opowieścią o poszukiwaniu tożsamości – jednostkowej i zbiorowej – wpisanych w zmieniający się porządek zewnętrznego wobec podmiotu świata. Autor oddał do rąk czytelnika powieść psychologiczną, pozbawioną szybkiej akcji, ale podobnie jak tradycyjne fabuły fantastyki trzymającą odbiorcę w napięciu, wciągającą go we własny, zbudowany z elementów różnych gatunków fantastyki, świat. Poszukiwania bohatera (Beddeosa) odbywają się niejako na dwóch planach podróży. Pierwszy z nich jest przemieszczaniem się w fizycznej przestrzeni Usimy, poszukiwaniem i poznawaniem kolejnych fragmentów świata opanowanych i zmienionych aktywnością mentalną i potrzebami ras i gatunków, które je zasiedliły. Drugi, to podróż w głąb własnego umysłu, próby scalenia rozbitej podmiotowości, odzyskania człowieczeństwa w jego pierwotnym kształcie. Oba plany podróży łączą się ściśle ze sobą wskazując, że odzyskanie tożsamości wiąże się z ciągłym poszukiwaniem, ruchem ku nieznanemu, przekraczaniem granic wyznaczonych przez obowiązujący w danym momencie porządek. Dominantą kompozycyjną tekstu uczynił Matuszek Beddeosa – człowieka żyjącego w iluzji, pozbawionego pamięci własnej przeszłości i wiedzy o świecie, w którym egzystuje. Podejmując podróż staje się on dla czytelnika punktem orientacyjnym fabuły. Świat Usimy z jego wielością mikroświatów, tajemniczy i percypowany niejako z dystansu, poznajemy poprzez spojrzenie bohatera, ulegające zmianom wraz ze zwiększającą się samowiedzą Beddeosa i poznawaniem przez niego istoty świata (Ścieżka Przeskoku), a także własnej w nim roli. O samym bohaterze niemal od początku fabuły wiemy znacznie więcej niż on sam. Autor pozostał tu wierny zasadzie, że poznać element układu i jego funkcjonowanie można tylko będąc poza tym układem. Dla Beddeosa poznanie własnej przeszłości i ograniczeń oraz zrozumienie, kim jest i jaki jest, stanowi punkt dojścia obu podróży i początek drogi dla pozostałych przedstawicieli ludzkiej rasy zamieszkujących Usimę. Tworząc obraz Usimy uniknął Matuszek nadmiernej szczegółowości w opisach fikcyjnego uniwersum, mimo iż zaprezentowany świat robi wrażenie (zamierzone zresztą jak sądzę) wszechświata w pigułce. Owo wrażenie wyłania się z wielości i nieprzystawalności mikroświatów tworzonych przez poszczególne rasy, ale ich niekoherencja oddana jest raczej poprzez niemożność wzajemnego poznania i izolację od pozostałych grup niż wzajemną konfrontację i wyczerpanie w opisie. Swoistą dynamikę tej wizji nadaje Ścieżka Przeskoku pozwalająca na swobodne przemieszczanie się w przestrzeni wszechświata ras i gatunków. To stąd owa wielość form istot inteligentnych na Usimie (tulpa, czenkro, xulo, vhrale), stąd też zmiana ludzkiej formy gatunkowej mitycznych Abisali, której rozpoznanie w sobie oraz innych tworach Gniazda (czarna mazzma, gomole, ludzie z Yok Talop) umożliwia zarówno Beddeosowi jak i pozostałym dzieciom nieudanej przemiany, podjęcie drogi, na którą wkroczyli ich przodkowie. Efekt niedopowiedzenia i niepełności buduje tu swoistą tajemniczość świata współgrającą ze stanem wiedzy bohatera, pozostawia, co ważne, spore pole wyobraźni odbiorcy, kieruje też jego uwagę na procesy mentalne związane z odkrywaniem przez bohatera własnej tożsamości i zdolności kreowania rzeczywistości zgodnie ze swoimi wyobrażeniami. Znajduje tu też uzasadnienie wprowadzenie szczegółów rodem z fantastyki naukowej i elementów baśniowych. Te pierwsze są przede wszystkim związane ze światami obcymi ludzkiej naturze, sygnują światy i rasy obce na Usimie, przybyłe na nią dzięki Ścieżce Przeskoku i przekształcające ją według własnych potrzeb, wypierając tym samym jej pierwotnych mieszkańców. Drugie są swoistą projekcją ludzkiego umysłu za pomocą metafor, niedomówień stawiają filozoficzne pytania o naturę rzeczy i zjawisk, o sposób myślenia człowieka. Ich zestawienie stawia też pytanie o to, czy warto sięgać po jakości obce własnej naturze, skoro ich poznanie jest niemożliwe, a umysły je kreujące są dla nas niedostępne, choć kuszące. O to, czy pozornie dziecinne bajki, śmieszne postacie mędrców, starożytne mity własnej kultury nie są bardziej wartościowym dziedzictwem w konfrontacji ze współczesnością może nieco archaicznym, ale pozwalającym na uporządkowanie chaosu własnego umysłu, zrozumienie, że ruch jest tylko ruchem, działaniem budującym teraźniejszość i przyszłości, ale tylko na drodze własnego (indywidualnego i społecznego) rozwoju. Tworząc obraz rozwoju świata i człowieka wykorzystał też autor opozycję jednostka – system (totalitarny), wpisując tym samym swe rozważania w problematykę władzy. W sposób ciekawy skomplikował też człony tej relacji umieszczając je na nieco odmiennych płaszczyznach. Jednostkę (i jej interesy) reprezentuje oczywiście Beddeos. Jego naturalną opozycją byłaby więc grupa społeczna Gniazda, ale walka odbywa się nie między bohaterem a pozostałą społecznością ludzi, lecz między nim a kolektywem Raziri usiłującym zniewolić żyjących na Usimie potomków Abisali, poprzez zapewnienie im złudnego poczucia bezpieczeństwa, oddania w ich ręce pozorów władzy, odcięcia od świata zewnętrznego, przekształcenie ich w twory pozbawione własnej woli, wykonujące polecenia kolektywu, niezdolne do podjęcia jakichkolwiek działań zmierzających do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Z Beddeosem łączy kolektyw Razili pochodzenie. I on i istoty tworzące kolektyw są potomkami Abisali, nie widzą jednak między sobą podobieństwa, odmienne są cele ich działań, ale właśnie owo starożytne pokrewieństwo wskazuje i na podobieństwo i na odmienność ludzi z Yok Talop i Jądra czarnej mazzmy.

Krawędź czasu Krzysztofa Piskorskiego jest powieścią bardzo złożoną fabularnie, w której połączył autor w budzący uznanie sposób wątki związane z manipulacją czasem z losami dwóch bohaterów (Maksymiliana i Franciszka), mitem Ahaswerusa i elementami steampunku i kabały. Fabuła pierwszego wątku osadzona jest w realiach XIX wiecznej Polski, jej centralna postacią jest Franciszek szukający swej przeszłości, próbujący odzyskać utraconą pamięć. Watek drugi toczy się w dzielnicy miasta, nieistniejącej na mapie, w której czas stanął, mieszkańcy zaś zawieszeni są w momencie, przeżywając bez końca chwilę, w której zastygli. Głównym protagonistą jest Maksymilian, który uciekając przed policyjnym pościgiem przypadkiem tu trafia, zachowując czasową naturę swego trwania. Stara się on pomóc mieszkańcom dzielnicy w walce z tajemniczym mechanem, rozrastającym się w sposób sugerujący świadome i inteligentne działanie, postrzeganym przez mieszkańców jako zagrożenie. Wykorzystując paradoksy podróży w czasie prowadzi Piskorski akcję powieści dwutorowo, w sposób płynny i konsekwentny stykając, przeplatając i uzupełniając oba wątki, co początkowo daje efekt kumulacji niejasności i tajemniczości świata przedstawionego, jego zagmatwania, ostatecznie jednak prowadzi do zespolenia obu wątków i odkrycia tajemnicy głównego bohatera. Co ciekawe, okazuje się, że nie czas był najważniejszym elementem fabularnym tekstu, ale postać, która wyłoniła się w jego finale. To z nią są związane filozoficzne i egzystencjalne refleksje pojawiające na się na kartach powieści, dotyczące zarówno jednostki i jej prawa do szczęścia jak zbiorowości (ingerowanie w konstrukcję świata, konsekwencje ludzkich działań i decyzji, pytania o to, czym jest człowiek, szczęście, czas, miłość, los). Warto zauważyć, że skomplikowaną konstrukcję fabuły równoważy Piskorski prostym i przejrzystym językiem unikając neologizmów (wyjątkiem jest ‘mechan’) nie popadając też jednak w nadmierne uproszczenia. Dzięki takiemu zabiegowi, wysiłek odbiorcy koncentruje się na rozumieniu fabuły i związanego z nią przesłania, nie zaś na deszyfracji kodu przekazu.

Z kolei Herrenvolk Sebastiana Uznańskiego ujął mnie wirtuozerią treści i precyzją konstrukcji świata przedstawionego. Łatwością i spójnością, z jaką połączył autor (auto)analizę psychiki człowieka wrzuconego w obcy i wrogi dla niego świat, usiłującego za wszelką cenę obronić swe życie, zachowując człowieczeństwo, w czasach II wojny światowej, a przy tym zyskać w planie historycznym coś pozytywnego dla swego narodu z diagnozą Historii jako niezmiennej struktury rzeczywistości, która może się realizować w postaci mniej lub bardziej zaawansowanych technologicznie obrazów, zmieniając losy jednostek, w planie dziejów – losów narodów, władzy, sojuszy politycznych etc. – pozostaje jednak nienaruszona. Budując fikcję alternatywną wykorzystuje autor czas i realia II wojny skupiając się na analizie świata hitlerowskich Niemiec. Unika jednak pokusy przekształcania podręcznikowej historii bitew, klęsk i zwycięstw, przesuwając swoje zainteresowanie raczej na sposób myślenia i działania nazistów z kręgów władzy, ich stosunek do reszty narodu niemieckiego (związki homoseksualne, stosunek władzy do wszelkich, niezgodnych z obowiązującą normą kontaktów erotycznych, tworzenie i funkcjonowanie lebesbornów, niechęć do Żydów, zainteresowanie magią i okultyzmem) oraz analizę tego, jak wpływa to na losy narodów i kształt świata. Lokując fabułę powieści w czasach, które na kartach literatury polskiej omawiane są z reguły poważnie, wprowadza Uznański elementy magii (rodem z mitów i baśni) na prawach analogii sygnujące zjawiska, których człowiek nie ogarnia, które wywołują w nim strach i obawę. Jednocześnie diagnozując i komentując prezentowaną rzeczywistość ustami Artura Sosnowskiego unika patetyczności zaprawiając jego wypowiedzi smutną ironią i swoistym humorem, zwłaszcza tam, gdzie bohater dostrzega nikły efekt swoich wysiłków zmierzających do zmiany struktury rzeczywistości historycznej i gdzie komentuje karykaturalne formy powstające jako efekt przyspieszenia rozwoju technologicznego i cywilizacyjnego czasów wojny (ogromne pająki jako zwierzątka domowe, genetyczne modyfikacje ludzkiego ciała dla celów estetycznych, zmodyfikowane genetycznie formy żołnierzy). Główni bohaterowie powieści – wspomniany już Artur Sosnowski (Polak) i jego adwersarz Weiner (Niemiec) – nie są postaciami czarno-białymi, co dodatkowo nadaje smaku powieści. Obaj są związani ze swoimi narodami i obaj w swych werbalnych deklaracjach i działaniach pozostają im wierni. Niemniej jednak Sosnowski zauważa, że nie jest przez Polaków postrzegany pozytywnie (mimo, iż dzięki jego zabiegom powstało zależne od III Rzeszy Państwo Polskie), uważają go bowiem za kolaboranta, Niemiec zaś, mimo wiary w słuszność idei nazizmu dostrzega jej wypaczenie w praktycznej realizacji i staje się tym samym dla kręgów władzy wrogiem publicznym. Między adwersarzami rodzi się swoista nić porozumienia, która w realiach wojny nie ma szansy na pełny rozwój, niemniej jednak wyraźnie wskazuje na szacunek łączący obu mężczyzn, który w innym miejscu i czasie mógłby przekształcić się w przyjaźń. We wrogim bohaterom świecie wstawia autor pytania aktualne w każdym czasie i każdej rzeczywistości: o odpowiedzialność za własne czyny i decyzje, ich konsekwencje i wpływ na los innych ludzi, o człowieczeństwo i jego jakość, o tożsamość indywidualną i poczucie narodowej (zbiorowej) przynależności, o mechanizmy rządzące ludzkim życiem i Historię oraz ich wzajemną relację.

Wszystkie omówione pozycje są fabułami hybrydycznymi łączącymi różne elementy gatunków fantastycznych (baśń, fantasy, sf, steampunk, mit) z elementami prozy obyczajowej, historycznej, realistycznej, psychologicznej. Dzięki tym mariażom osiągają ciekawe efekty kompozycyjne, ale o ich jakości i wartości stanowi też, a może przede wszystkim to, że są nie tylko ciekawymi opowieściami o światach alternatywnych, ale tekstami zdolnymi pokazać współczesnemu odbiorcy problemy i rozterki, z którymi mierzy się on w realnej rzeczywistości.

 

Iwona Pięta

16.01.2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *